niedziela, 15 maja 2016

Taka mała recenzja kredek Staedtler Noris Club Aquarell 36

      Dzisiaj opiszę kredki akwarelowe Noris Club firmy Staedtler. 36 sztuk w kartonowym pudełku z pędzelkiem przy boku. Opakowanie nie urzeka i szybko się niszczy, w końcu papier. Kredki ułożone są w dwóch rzędach, czyli raczej standardowo jeśli chodzi o pakowanie takich zestawów.
Same kredki są już mniej typowe. Nie dość, że akwarelowe to jeszcze z ABSem. Serio, takie oznaczenie można znaleźć na opakowaniu.Grafit jest wzmocniony białą otuliną w celu zmniejszenia łamliwości. Mnie się ta powłoka kojarzy  z porcelaną, taka biała, połyskliwa... no, ale na całe szczęście nie krucha. Obawiałam się, że będzie sprawiała trudności przy temperowaniu, ale nie. Ładnie i równo ścina się wraz z grafitem i drewnem. Kredki wygodnie się trzyma - na przekroju są sześciokątne.


      Co do grafitu to pozytywnie mnie zaskoczył. Bałam się, że będzie za twardy lub za miękki, a jest w sam raz. Moim zdaniem twardszy od tego w Mondeluzach przez co kredki nie zużywają się tak szybko. Dodatkowo pigmentacja jest naprawdę dobra, a  kolory ładnie się mieszają. Jedyne na co warto uważać, to siła. Przy dużym nacisku i rozmyciu pędzlem może zostać ślad po narysowanej kresce. Widać to na zdjęciu z próbkami kolorów. Ogólnie same kredki oceniam bardzo dobrze. Rysowanie nimi to spora frajda :)

      Został jeszcze pędzelek. I tu już jest gorzej... bo albo ja nie nauczyłam się nim posługiwać, albo jest za miękki. Na początku jak go zamoczyłam to się ucieszyłam, że nie jest z tandetnym włosiem, ale jak spróbowałam nim rozmywać kredki to czar prysł. Włosie w ogóle nie jest sprężyste, nie wraca do jakiegoś swojego ustalonego kształtu czy pozycji. Jak je ułożymy naciskając, tak zostaje. Mało to pomocne przy malowaniu, przynajmniej według mnie. Ale może tak powinno być tylko ja się nie znam? Po kilku próbach dogadania się z pędzelkiem dałam sobie spokój i zmieniłam na inny. Pokolorowałam tak kolorowankę i zrobiłam próbnik kolorów z analizowanego zestawu.



Kolorów jest 36, choć na zdjęciu może się wydawać, że mniej, bo ciężko dojrzeć na nim biały. Numeracja barw jest przypadkowa, bo producent nie nadał im własnych numerków, a szkoda! Kolory  w zestawie są całkiem dobrze dobrane, może zwiększyłabym liczbę niebieskich kosztem żółtych, ale i tak z taką gamą już da się pracować.



      Tak już podsumowując... pakowanie nietrwałe, pędzelek niezbyt przydatny, ale same kredki bardzo dobrej jakości. Dodatkowo zachęcają swoją obiecaną odpornością na złamania. Ogólnie: jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Kredki godne polecenia, szczególnie osobom posiadającym pędzelki i piórniki ;)

      A, no tak! Jakby ktoś chciał się zaprzyjaźnić z kredkami, to można je znaleźć w sklepie, o tu są: Kredki Noris Club Aquarell

Miłego dnia!

PS. Najlepiej mi się pisze po nocy, ale głupio tak późno publikować posty. Myślcie sobie, że wstaję rankiem świtkiem w niedzielę i opisuję wrażenia z używania kredek :)

Pisaki pędzelkowe Brush Koh-i-noor... jakie?

No właśnie, jakie? Pędzelkowe, przynajmniej tak je nazwał producent, czyli firma Koh-i-noor. Znaczy to tyle, że końcówka ma być połączeniem ...