Do konkretów! Cielistą barwę skóry udało mi się osiągnąć kredkami Mondeluz o numerach 28 (żółty), 8 (fioletowy), 1 (biały) i 170 (czerwony). Dlaczego biały? Żeby barwy były delikatniejsze. Żółty z fioletowym może się wydawać dziwną parą, ale tak naprawdę to one dają kolor bazowy. Trzymając kredki prawie równolegle do kartki można najpierw pokryć całość mocniej białym kolorem, a następnie żółtym i fioletowym. Ale lekko, bez dociskania! Pędzelek w dłoń i wszystko rozmazujemy, mieszamy... i jest kolor bazowy. Ciężki do nazwania, ale może się kojarzyć z cielistym. Żeby było bardziej skórnie cieniujemy czerwienią. Może być też fiolet. Fiolety bardzo dobrze spisują się w tej roli. Cieniujemy warstwami, cierpliwie czekając na wyschnięcie przy poszczególnych etapach. Za pośpiech można słono zapłacić, nie radzę! Rozmoczony papier lub barwne plamy - co kto woli ;)
Poniżej umieszczam filmik, nienajlepszej jakości, ale i tak pozwalającej zauważyć o co w tym chodzi.
A tu jeszcze inne przykłady skóry bez skóry:
Oczywiście nie trzeba się trzymać ciepłych tonacji. Zimny fioletowy z różem i chłodną żółcią też mogą dawać ciekawe efekty. Brązy przy skórze także są wskazane, a znając życie i dla zieleni znalazłoby się miejsce :)
To może kolejny post będzie o tym jak kolorować skórę z zielonym, ale bez efekty Shreka? Hmm?
Tradycyjnie zachęcam do przyjrzenia się produktom do kolorowania na putyourcolours.pl
PS. Szykujcie się na konkurs związany z tym postem!