Same kredki są już mniej typowe. Nie dość, że akwarelowe to jeszcze z ABSem. Serio, takie oznaczenie można znaleźć na opakowaniu.Grafit jest wzmocniony białą otuliną w celu zmniejszenia łamliwości. Mnie się ta powłoka kojarzy z porcelaną, taka biała, połyskliwa... no, ale na całe szczęście nie krucha. Obawiałam się, że będzie sprawiała trudności przy temperowaniu, ale nie. Ładnie i równo ścina się wraz z grafitem i drewnem. Kredki wygodnie się trzyma - na przekroju są sześciokątne.
Co do grafitu to pozytywnie mnie zaskoczył. Bałam się, że będzie za twardy lub za miękki, a jest w sam raz. Moim zdaniem twardszy od tego w Mondeluzach przez co kredki nie zużywają się tak szybko. Dodatkowo pigmentacja jest naprawdę dobra, a kolory ładnie się mieszają. Jedyne na co warto uważać, to siła. Przy dużym nacisku i rozmyciu pędzlem może zostać ślad po narysowanej kresce. Widać to na zdjęciu z próbkami kolorów. Ogólnie same kredki oceniam bardzo dobrze. Rysowanie nimi to spora frajda :)
Kolorów jest 36, choć na zdjęciu może się wydawać, że mniej, bo ciężko dojrzeć na nim biały. Numeracja barw jest przypadkowa, bo producent nie nadał im własnych numerków, a szkoda! Kolory w zestawie są całkiem dobrze dobrane, może zwiększyłabym liczbę niebieskich kosztem żółtych, ale i tak z taką gamą już da się pracować.
Tak już podsumowując... pakowanie nietrwałe, pędzelek niezbyt przydatny, ale same kredki bardzo dobrej jakości. Dodatkowo zachęcają swoją obiecaną odpornością na złamania. Ogólnie: jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Kredki godne polecenia, szczególnie osobom posiadającym pędzelki i piórniki ;)
A, no tak! Jakby ktoś chciał się zaprzyjaźnić z kredkami, to można je znaleźć w sklepie, o tu są: Kredki Noris Club Aquarell
Miłego dnia!
PS. Najlepiej mi się pisze po nocy, ale głupio tak późno publikować posty. Myślcie sobie, że wstaję rankiem świtkiem w niedzielę i opisuję wrażenia z używania kredek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz