Dzień dobry, dobry wieczór!
Pierwszy post, a ja zamiast się przedstawiać będę pisać o kolorowankach. No bo w końcu nie o mnie ma być ten blog tylko o kolorowaniu. I to w sumie nie takim zwykłym, bo antystresowym. Przyznam, że osobiście wolę rysować niż kolorować, ale działanie jest to samo - można się wyciszyć, skupić, zniknąć w wykonywanej czynności. Kolorowanie takie jest - wymaga skupienia, bo bez niego wyjedziemy kredką za linię. A tego nie chcemy, to boli, ała. Pewnie jest więcej takich zajęć... może majsterkowanie, śpiew, pisanie? Coś co nas pochłania, potrzebuje dużo uwagi. I można bardziej bolące rzeczy sobie zrobić... ale nie o tym! Połączyłam rysowanie z kolorowaniem (bardzo odkrywczo, wiem) i stwierdziłam krótko: ja będę rysować, a ktoś to może pokolorować jak będzie miał ochotę. I tak sobie rysuję te kolorowanki. Dla mnie wyciszające, oby i dla innych ich kolorowanie było kojące.
Poniżej szkice kolorowanek. Jeden nawet zaczął się przekształcać w czarny kontur. Te moje rysunki powstają raczej w mało profesjonalny sposób, ale dający mi sporo radości. Ot takie bazgrolenie ołówkiem w zeszycie. Na pytanie co rysuję zwykle odpowiadam "nie wiem". No bo nie wiem. Dopiero w trakcie rysowania pojawia mi się jakiś pomysł na całość.
Czyli po kolei:
1. szkicuję ołówkiem bez sensu i celu,
2. coś zaczyna to przypominać,
3. staram się żeby bardziej przypominało niż nie przypominało,
4. kontynuuję proces do zadowalającego momentu,
5. poprawiam cienkopisem kontury,
6. wymazuję ołówek,
7. skanuję,
8. poprawiam w programach graficznych niedociągnięcia,
9. gotowe!
Postaram się kiedyś zrobić takie "krok po kroku" ze zdjęciami żeby lepiej pokazać cały proces. A tymczasem... dobrej nocy i miłego dnia :)
Poniżej szkice kolorowanek. Jeden nawet zaczął się przekształcać w czarny kontur. Te moje rysunki powstają raczej w mało profesjonalny sposób, ale dający mi sporo radości. Ot takie bazgrolenie ołówkiem w zeszycie. Na pytanie co rysuję zwykle odpowiadam "nie wiem". No bo nie wiem. Dopiero w trakcie rysowania pojawia mi się jakiś pomysł na całość.
Czyli po kolei:
1. szkicuję ołówkiem bez sensu i celu,
2. coś zaczyna to przypominać,
3. staram się żeby bardziej przypominało niż nie przypominało,
4. kontynuuję proces do zadowalającego momentu,
5. poprawiam cienkopisem kontury,
6. wymazuję ołówek,
7. skanuję,
8. poprawiam w programach graficznych niedociągnięcia,
9. gotowe!
Postaram się kiedyś zrobić takie "krok po kroku" ze zdjęciami żeby lepiej pokazać cały proces. A tymczasem... dobrej nocy i miłego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz